Wielogodzinne wpatrywanie się w ekran telewizora albo komputera, źle zbilansowana dieta i mało ruchu na świeżym powietrzu – to główni winowajcy pogarszającego się wzroku u dzieci i nastolatków. Lekarze nie mają wątpliwości – dziś mali pacjenci mają o wiele więcej problemów z oczami niż jeszcze kilkanaście lat temu. Co mogą robić rodzice, by minimalizować ryzyko wystąpienia wad?
Zasada nr jeden – NIE dla długiego oglądania telewizji
Dla wielu rodziców telewizor to wybawienie. Korzyści wydają się obopólne – dzieci uwielbiają bajki, więc chętnie je oglądają i nie dokazują, a dorośli mają czas dla siebie. Ciężko z dnia na dzień zmienić te nawyki, ale dla dobra oczu naszych pociech powinniśmy podjąć próbę.
Według specjalistów maluchy do 5. roku życia nie powinny spędzać przed ekranem czy monitorem więcej niż 30 minut dziennie. Co ważne, odległość od TV powinna wynosić około 2 metrów. To bardzo ważne!
Gdy dziecko ogląda długo bajkę czy film, zachęcajmy je, by od czasu do czasu zrobiło sobie przerwę i spojrzało w dal, na przykład przez okno. Taka „gimnastyka” pozwoli to rozluźnić napięte mięśnie gałki ocznej.
Zasada nr dwa – TAK dla zabaw na dworze
Aktywność na świeżym powietrzu ma wpływ nie tylko na odporność dzieci, ale także na jakość ich wzroku! Naukowcy dowiedli, że długie zabawy na dworze znacząco obniżają ryzyko krótkowzroczności.
Zasada nr trzy – TAK dla różnorodności na talerzu
Sezonowe warzywa i owoce, dużo witaminy A i E oraz kwasów omega-3. To dzięki nim dobrze widzimy. Rodzice powinni dbać, by na talerzu dziecka pojawiały się często ryby, nabiał, masło, jaja, pomidory, marchew, jagody, borówki i ciemne winogrona, czyli nasi naturalni sprzymierzeńcy w walce o zdrowe oczy.
Zasada nr cztery – nie lekceważymy pierwszych objawów
Gdy zauważymy, że dziecko zezuje, mruży oczy lub ma rozszerzone źrenice, nie bagatelizujmy tych objawów. Z takich rzeczy się nie wyrasta! Im szybciej wzrok zbada okulista, tym większe szanse na całkowite wyleczenie lub zminimalizowanie wady.